Organizatorki protestu z 3.02 wyjaśniają sprawę zawieszenia baneru na Starym Rynku

Dodane: 2021-02-06

Wczoraj (5.02.2021) opublikowaliśmy oświadczenie Wojciecha Rolbieckiego, dyrektora biura parlamentarnego posła Aleksandra Mrówczyńskiego, w sprawie "Zdewastowanej wystawy na Starym Rynku w Chojnicach.", jak ujął autor w swym mailu. Dziś otrzymaliśmy od organizatorek protestu wyjaśnienie w tej sprawie.

W związku z tym, że po naszym mailu do autorek wysłanym dziś o g. 8.25, w którym ustosunkowaliśmy się do zarzutu adresowanego do Chojnice TV i ujętego w oświadczeniu; jego treść została bez zmian przekazana do lokalnych mediów, pod tymże oświadczeniem zamieszczamy obszerny fragment naszej korespondencji. Warto zauważyć, że zostało ono umieszczone w tychże mediach w takim samym trybie, jak oświadczenie p.W.Rolbieckiego w portalu Chojnice TV - bez kontaktu z nami i bez zwrócenia się do nas o wyjaśnienie.

"Chciałybyśmy zabrać głos w związku ze skierowanym w naszą stronę zarzutem o zdewastowanie tablic wystawy „Bunt robotników. Grudzień 1970 – luty 1971.” z archiwów Instytutu Pamięci Narodowej z Bydgoszczy zorganizowanej przez Dyrektora Biura Poselskiego Aleksandra Mikołaja Mrówczyńskiego, Wojciecha Rolbieckiego.

Jednym z punktów demonstracji „NIE dla pseudo wyroku TK w Chojnicach” było zaangażowanie uczestników do ekspresji swoich uczuć i przemyśleń na odwrocie wcześniej wykonanego baneru. Transparent umieszczony był na około 12-metrowej płachcie materiału, na której widniało wcześniej napisane przez nas hasło: „Chojnice walczą o prawo do aborcji”. Planowałyśmy, w zależności od pogody, położyć go na ziemi lub rozwiesić w przestrzeni rynku używając przygotowanych opasek zaciskowych i sznureczków, aby dać innym uczestniczkom i uczestnikom protestu szansę na umieszczenie na jego odwrocie bliskich im haseł, a następnie zwinąć baner i zakończyć zgromadzenie. Planem było tymczasowe i nieinwazyjne działanie, stąd też propozycja ekspresji na zorganizowanym przez nas materiale, za pomocą przyniesionych przez nas farb plakatowych, pisaków i sprayu. Podczas przemarszu zaczął padać śnieg z deszczem i nie było mowy o dłuższym działaniu, które mobilizowałoby zgromadzonych. Zapadła spontaniczna decyzja o wykorzystaniu gablot o podobnej długości do baneru w celu podwieszenie go na chwilę. Nasze działania w żaden sposób nie miały komentować treści wystawy, a tym bardziej nie miały na celu jej dewastacji. Były wykorzystane z powodów wyłącznie technicznych, jako jeden z elementów małej architektury rynku, na czas ok. 10 min.

Ponieważ w trakcie działania deszcz się nasilił , płótno w jednym miejscu przemokło i farba akrylowa w kilku miejscach odbiła się małymi (ok. 1 cm) plamkami na aluminiowych tablicach i plexi, w których widnieją plakaty. Gabloty w momencie zdarzenia były dodatkowo całkowicie pokryte lodem (deszcz od razu zamarzał). W momencie zajścia przekazałyśmy policji informację, że jesteśmy gotowe i chętne, aby usunąć ślady, chciałyśmy to zrobić natychmiast, była to bowiem kwestia przetarcia ram i plexi gąbką z odpowiednim środkiem. Policja powstrzymała nas zaznaczając, że musi zabezpieczyć dowody i przekazać informacje miastu, a następnie zadzwoniła po kogoś i wykonywała nagrania przez dłuższą chwilę, podczas której musieliśmy się rozejść. Sądząc, że gabloty należą do Chojnickiego Centrum Kultury (jedna z protestujących osób wyrażała takie przekonanie), natychmiast skontaktowałyśmy się z nimi, żeby poinformować o zajściu i wyrazić chęć usunięcia plamek w dowolnym trybie. ChCK obiecał sprawdzić sprawę. Dzisiaj dowiedziałyśmy się jednak, że gabloty nie należą do nich, i natychmiast udałyśmy się na miejsce, aby, zgodnie z pierwotnym założeniem, usunąć ślady samodzielnie. Kropki zostały zmyte jednak wcześniej . To z naszej perspektywy przykra sprawa, bo czułyśmy się zobowiązane, aby je usunąć. Podczas dzisiejszej wizyty i oględzin znalazłyśmy jeszcze jeden ślad, po drugiej stronie instalacji, który najwyraźniej umknął oczom policjantów i stąd też nie został wcześniej usunięty. Usunęłyśmy go z łatwością i zapałem. Chcemy wyraźnie zaznaczyć, że nasze działania nie miały wchodzić w relację z treścią wystawy w żadnym wymiarze, a także powtórzyć raz jeszcze, że naszym celem nie była dewastacja ani zniszczenie mienia. Używałyśmy bezpiecznych i sprawdzonych materiałów, co do których miałyśmy pewność, że nie wyrządzą szkód. Zachęcamy do odwiedzenia wystawy i przekonania się, że po zajściu nie ma śladu i że farba nie miała kontaktu z wydrukami. Byłyśmy zaskoczone, kiedy dowiedziałyśmy się dzisiaj, że ukazał się artykuł o niszczeniu mienia, sugerujący nasze złe zamiary i brak szacunku dla bohaterów wystawy. One takie po prostu nie były.

Nikt z redakcji Chojnice.tv nie zgłosił się do nas z prośbą o wyjaśnienie zajścia lub komentarz, mimo że nasze dane są ogólnodostępne i nie wymagają ustalania. Są one wskazane w publicznym wydarzeniu , a podczas demonstracji zostałyśmy wylegitymowane przez policję. I to właśnie jej przedstawiciel poinformował nas o tym, że przekaże zabezpieczony materiał z nagrań miastu.

Jedyne nad czym ubolewamy, to że nie udało nam się plamek usunąć w całości samodzielnie, a zaangażowano do tego osoby trzecie, według nas niepotrzebnie. Podkreślę raz jeszcze, że chciałyśmy to zrobić w momencie zdarzenia (mamy pełną świadomość , że ślady po farbie akrylowej na plastikowych i metalowych elementach usuwa się po prostu od ręki), ale uniemożliwiła to policja. Mamy nadzieję, że powodem tego nieporozumienia jest realna troska o wystawę i pamięć o wydarzeniach protestów, do której się dołączamy i uważamy za część naszej wspólnej historii, a nie wynika z chęci przedstawienia pokojowych demonstrantów w złym świetle. Chcemy także wyrazić ubolewanie, że nasze działania zostały tak odebrane przez twórcę wystawy i podkreślić, że na zdjęciach jednak wystawy nie widać , bo i naszym celem nie było wykorzystywanie jej kontekstu.

Z wyrazami szacunku - Anna Smugała, Martyna Miller - 05.02.2020.

Od Chojnice TV: Uprzejmie wyjaśniamy, że tekst na temat tzw. dewastacji wystawy o Grudniu 70 nie był artykułem dziennikarskim napisanym po sygnale od mieszkańca bądź po własnym spostrzeżeniu. Gdyby tak było, to jak w każdym przypadku o opinię byłyby poproszone obie strony. Otrzymaliśmy komunikat od dyrektora biura posła A.Mrówczyńskiego. Takich komunikatów ani nie komentujemy wewnątrz tekstu, ani nie zwracamy się do innych stron o komentarz. Taki standard działania stosujemy w każdym przypadku. (...) W przypadku nadesłanych komunikatów, gdy widzimy jakieś niedopowiedzenia, prosimy jego autora o uzupełnienie. Informacja o podjętych działaniach Pana Burmistrza pojawiła się z naszej inicjatywy. Wasz komunikat umieścimy w całości i bez skrótów około południa.

Pozdrawiam - Jerzy Erdman - właściciel Chojnice TV"

Tagi: